język polskijęzyk angielski

Fly Me to the Moon

Autor
Tłumacz
Rozhin, Klaudyna
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
+ głosy w domofonie i telefonie
Prapremiera
styczeń 2012 r., Grand Opera House w Belfaście

Loretta i Francis, dwie sympatyczne i poczciwe opiekunki społeczne, jak co poniedziałek odwiedzają swojego podopiecznego, 84-letniego miłośnika Franka Sinatry, Davey’a. W trakcie gdy Davey korzysta z toalety, ucinają sobie pogawędkę o swoich bolączkach. O tym, że z braku pieniędzy nie mogą jechać na wieczór panieński wspólnej przyjaciółki, że córka Loretty chciałaby razem z klasą zwiedzić Disneyland, ale matki na to nie stać, a jej mąż, straciwszy pracę, rozpaczliwie próbuje dostać się do jakiegoś telewizyjnego teleturnieju (ostatecznie dostaje się do programu „Bez sensu”, w którym wygrywa ten, kto udzieli najmniej poprawnych odpowiedzi). Davey podejrzanie długo nie woła, by go zabrać z toalety. Kobiety boją się wejść do łazienki, spodziewając się najgorszego. I rzeczywiście, znajdują dziadka martwego. To pierwszy nieboszczyk w ich karierze i nie bardzo wiedzą, co należy w tej sytuacji zrobić...

Tu zaczynają się pełne komicznych dialogów debaty zatroskanych pań, w toku których uświadamiają sobie, że dziś dzień wypłaty, czyli, gdyby dziadek żył, powinny jak zwykle podjąć dla niego z bankomatu emeryturę. Pokusa jest zbyt silna, a usprawiedliwienie łatwe: „Na pewno by tak chciał”. Od tej decyzji zaczyna się jednak cały ciąg komplikacji i dodatkowa pokusa: opiekunki dowiadują się, że Davey po raz pierwszy wygrał na wyścigach pokaźną (jak na ich skromne marzenia) sumę, obstawiając konia o imieniu Fly Me to the Moon. Nękane wyrzutami sumienia kobiety, w obawie, że padnie na nie podejrzenie o kradzież, a może i morderstwo, starają się zatrzeć ślady, sięgając – z pożytkiem dla komicznego efektu – granicy paranoi. Odbierając telefony, udają, że staruszek żyje: przyjmują od dostawczyni obiad, nie wpuszczając jej do środka, brudzą mu jedzeniem pidżamę, pozorując konsumpcję posiłku, dobierają odpowiedni kolor makijażu (siny, czy może z uwagi na późniejsze przebarwienia – zielonkawy?), który chcą nałożyć na twarz, żeby ukryć siniaka (bo może wzbudzić podejrzenia), wreszcie wyszukują w śmietniku niedopałek, który (na wypadek badań DNA) smarują jego śliną, bo decydują się na wszelki wypadek podpalić dom. Przedtem jednak znajdują w pudle ostatnią wolę zmarłego, w której życzy on sobie odśpiewania na jego pogrzebie „Fly Me to the Moon” Sinatry i… kolejne życzenie dotyczy Loretty i Francis.

Ciepła – mimo pogrzebowego wątku – komedia, pełna prawdziwie zabawnych dialogów i humoru sytuacyjnego.

  • "Autorka wykazuje wielką wrażliwość w opisywaniu marzeń i problemów kobiet z klasy robotniczej" − Elisabeth Vincentelli, "New York Post"
  • "Zwariowana akcja, świetna obsada i doskonałe tempo mogą wam zakręcić w głowie, jeśli nie przytrzymacie się swoich foteli" − Jo Ann Rosen, NYTheatre.com

 

Formularz zamówienia sztuki

Zamawiana sztuka: Fly Me to the Moon