Sztuka teatralna w jednym akcie.
Sztuka Anny Burzyńskiej powstała pod wpływem artykułu zamieszczonego w "Polityce" i traktującego o uwarunkowaniach młodych polskich biznesmenów i pladze samobójstw, które zdarzają się w niedzielę. Przeraziła zapewne autorkę wizja ułożonego i zaplanowanego co do detalu życia trzydziestolatków, którzy jak młode piranie pną się do karier w nowych i wielkich zagranicznych menadżerskich firmach-rekinach. Tacy są też bohaterowieNajwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę - Klara i Nikodem. Oboje wykształceni, zdeterminowani odmienić swój los poprzez ucieczkę z domu, prowincjonalnego miasteczka, zmienić swoje imię jak to zrobiła Klara, wyzwalając się z własnej osobowości, czy negując wartości rodzinne jak Nikodem. Oboje uwierzyli w trwałość swoich błyskotliwych karier, a nawet w swoją genialność na trudnym rynku zawodowym, gdzie dziesiątki i setki nim podobnych, walczą między sobą o...coraz lepsze samochody, imponujące gabinety, telefony komórkowe, członkostwo w elitarnych klubach, mieszkania w ekskluzywnych osiedlach, a nade wszystko o prestiż u... samych siebie. Wierzą bowiem w swą inność i szczęśliwy los. Nie są przygotowani ani na porażki, ani na akceptację upadku.
Zręczny dramaturgiczny zabieg autorki stawia bohaterów w obliczu załamania się ich świata. Tracą pracę i nie przyznają się partnerowi do porażki. Konstruują fikcyjny świat, udają normalność, która przecież od dawna już nie jest normalnością. Ich kontakty rejestruje sekretarka telefoniczna, intymność sprowadza się do kilku minut rannego "przytulanka". Nic o sobie tak na prawdę nie wiedzą, a przecież mieszkają razem i uważają się za szczęśliwych.
Dopiero krach na ich zawodowej giełdzie odkrywa pustkę, prawdziwą samotność, bezradność. Paradoksem staje się, że wzajemne zbliżenie następuje w chwilą odejścia - planują wspólne samobójstwo. Ucieczkę. Przerażająca niedzielna rozmowa, z jeszcze bardziej przerażającą konkluzją, kończy się jak w biurze. W kalendarzową datę - poniedziałek - wpisują "S", z dużej litery, zmieniają nawet nagranie na automatycznej sekretarce: "Tu mieszkanie Klary i Nika. Nie ma nas. Tuuuu...". Ale czy to coś dziwnego i tak nigdy nie było ich w domu, a sekretarka była ich powierniczką i teraz też zapewne zachowa ich tajemnicę. Świat iluzji, który im stworzono i który sami budowali, rozpadł się jak domek z kart. Małe piranie zostały pożarte przez duże rekiny.
Sztuka tłumaczona na język niemiecki