Stary przyjeżdża po latach z Ameryki Południowej w swe rodzinne strony. Trafia do hotelu, a wokół niego pojawia się natychmiast masa "życzliwych ludzi". Taksówkarze i personel hotelowy węszą dobry interes i nadskakują mu. Zapach pieniędzy wyczuwa także Blondi. Jedynym sprzymierzeńcem Starego okazuje się Młody, który ostrzega go przed miejscowymi piraniami.
Stopniowo ujawnia się powód, dla którego Stary wrócił na prowincję. Mężczyzna chce przekazać władzom miasteczka dzieło swojego życia - tytułową kolekcję, na którą składa się parę tysięcy gromadzonych przez lata motyli. Odkąd stracił żonę, a własny syn wygnał go z domu, marzeniem nadającym sens jego życiu jest otworzenie w miasteczku muzeum motyli. Burmistrz i Przewodniczący od początku piętrzą trudności w sprawie sfinansowania budowy muzeum. Nie chcą rozgłosu wokół swego "biednego, ale porządnego i spokojnego" miasteczka. Nieoczekiwanie dochodzi do kradzieży słynnej kolekcji.
Jakubowski uchwycił rodzajowy język prowincji, a także znakomicie sportretował jej mieszkańców. Mogą oni albo wyjechać na Zachód (jak czyni Blondi), albo uwić sobie ciepłe gniazdko i zdobyć ciepłą posadkę (jak Burmistrz i Przewodniczący), albo po prostu czekać na cud. Realizacja propozycji Starego mogłaby coś zmienić w zatęchłej mieścinie, jednak nikt nie podchodzi do niej wystarczająco serio, bo wygodniej jest narzekać, niż zapracować na ów "cud". Stary nie pasuje do tej prowincjonalnej społeczności. Kiedy wydaje się, że Staremu wali się świat, poznaje on Wariatkę i odkrywa powinowactwo dusz, a w Pijaku, posiadającym rysy postaci gombrowiczowskich, znajduje przyjaciela.
omówienie: Kamila Paprocka