Dziwna, oniryczna opowieść o powrocie do rodzinnego miasta. Wędrowny muzyk w stylu Boba Dylana pojawia się po latach we własnym domu, ale tam mieszkają już obcy ludzie i nikt mu niczego nie wyjaśnia. Historia oparta na losach ocalałych z Zagłady Żydów z Radomia, po wojnie prześladowanych przez Polaków, którzy zajmowali ich mieszkania. Niedopowiedzenia i symbole tworzą klimat tajemnicy niczym w serialu Miasteczko Twin Peaks [...] Atmosferę rozładowuje przewrotny, anarchistyczny finał. Pamięć przeszłości kładzie cień na życiu bohaterów dramatu. Wraz z pojawieniem się Bobby’ego powraca trauma z czasów łapanek, ucieczek, denuncjacji i wywózek do gazu. Tragiczne doświadczenia wojenne i bycie świadkami zagłady powodują, że postaci odczuwają przymus powtarzania i przetwarzania historii wciąż na nowo.
- za miesięcznikiem „Dialog” nr 4/2018 oraz za stroną Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej
Wracaj jest sprowadzonym do poetyckiej mikroskali obrazem stosunków polsko-żydowskich, gdzie Żyd powraca do siebie, choć nie ma już dokąd − ale można odnaleźć w dramacie Pilarskiego o wiele więcej. Choćby grę z Polską i jej najbardziej wyświechtanymi wyobrażeniami, unaocznionymi w kwestiach Leśnych Dziadków, pełniących tu rolę zwulgaryzowanego antycznego chóru. Można dostrzec późniejszą o z górą pół wieku małą stabilizację jak u Różewicza, tyle że podlaną sosem znanym z dzisiejszych newsów i gazet. Nie bez przyczyny wśród postaci pojawia się Esterka, a przede wszystkim Gombrowicz. Choć to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk, wiadomo dobrze, kim był Gombrowicz dla Radomia, zatem w sztuce osadzonej w tym mieście zwyczajnie powinien się znaleźć. U Pilarskiego jest to jednak nie tylko efektowny chwyt dramaturgiczny, ale też trop podsunięty interpretatorom. Oniryczna warstwa sztuki przywodzi bowiem na myśl nie tylko Twin Peaks Lyncha, ale i Ślub, gdzie wszystko, co widzimy dzieje się w uporczywym koszmarze sennym Henryka.
− ze wstępu Jacka Wakara do antologii Polska jest mitem. Nowe dramaty
Tekst Pilarskiego to dramat lingwistyczny, wykorzystujący chwyty znane z poezji nowofalowej, na przykład żonglowanie kliszami słownymi, frazeologizmami, wyświechtanymi przysłowiami, cytatami, które wchodzą ze sobą w zgrzytliwe sąsiedztwo ("W marcu jak w garncu, a w Polsce jak kto chce", "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"). I demaskatorskim dyskursem elementarza (powtarzane jak mantra "masło jest nietanie"). Matka, Córka, Syn, Leśne Dziadki, Esterka i Gombrowicz to nie "prawdziwe" postaci, tylko "mówione" językami zlepki. Ten sposób pisania skojarzył mi się z "Między nami dobrze jest" Masłowskiej, ale o ile autorka "Pawia królowej" opisuje "polskość" z jakąś dziwną, sadomasochistyczną sympatią, o tyle u Pilarskiego nie ma buffo, wieje grozą.
− Izabella Adamczewska, Gazeta Wyborcza-Łódź online
- Sztuka ukazała się w antologii Polska jest mitem. Nowe dramaty, wydanej w kwietniu 2019 nakładem ADiT.