Wśród hałd śmieci przechadza się nędzarz, nazwany przez autora Sam. Jego codzienność wypełnia recytowanie nagłówków gazet znalezionych na wysypisku oraz kolekcjonowanie rupieci. Nagle pojawia się Sama, która – początkowo nieskutecznie – próbuje wyrwać go z izolacji. Wkrótce pierwsze lody zostają przełamane – Sam częstuje towarzyszkę owocami i warzywami (niczym Beckettowski Vladimir Estragona), choć szczątkowym interakcjom daleko do prawdziwej komunikacji.
Jakubowski w jawny sposób igra z twórczością m.in. Becketta, szczególnie z Czekając na Godota i Szczęśliwymi dniami. Ale śmietnisko Jakubowskiego nie jest wyłącznie reprezentacją zniszczonej kultury, języka, recyklingu zużytych idei. Obraz wysypiska służy mu przede wszystkim do zaakcentowania indywidualnej perspektywy protagonisty; przedmioty pomagają w budowaniu przestrzeni pamięci. Sam wspomina babcię poprzez pryzmat używanych przez nią rzeczy. Również frazy zaczerpnięte ze starych piosenek jawią się jako artefakty minionych czasów. Autor stopniowo odsłania przed czytelnikiem szczegóły prywatnego dramatu. Sam unika kontaktu z drugim człowiekiem, jest nieufny (przytacza historię Magellana, który został zabity przez tubylców odkrytego archipelagu), nie zniechęca to jednak Samej, która inicjuje grę w „królestwo”, przyjmowanie ról monarchów i paziów, która ujawnia bliską naturę stosunków, jakie łączyły niegdyś bohaterów. W międzyczasie rozpoznajemy kod dwojga eks-kochanków, wzajemnie poranionych.
Mężczyzna wydaje swojej towarzyszce rozkaz, by zwierzyła się ze swojej zdrady. Kobieta snuje lakoniczną historię, starając się strywializować romans. Sam czerpie perwersyjną, masochistyczną przyjemność ze słuchania o cudzym życiu erotycznym, niczym bohaterowie niektórych filmów Bergmana czy Przełamując fale von Triera. Bohater tej sztuki – być może podświadomie – przede wszystkim stara się skompromitować partnerkę, zdobyć nad nią kontrolę, zmusić do wyznania winy. A może po prostu – zrozumieć…?
Mężczyzna pragnie wskrzesić dawne życie, ale Sama studzi jego entuzjazm: „Musisz wiedzieć, że nic już nie będzie takie, jak przedtem. To pierwsze prawo "królestwa". Kobieta coraz pewniej przejmuje kontrolę nad towarzyszem. Zmienia narrację; zaczyna dręczyć go barwnymi opowieściami o skoku w bok. Na koniec daje mu nadzieję na odbudowanie królestwa i składa obietnicę koronacji. Ale jest to koronacja osła; nad ranem Sam zauważa nieobecność ukochanej – został po niej jedynie „funt gałganów”. Dramat Jakubowskiego jest nie tylko sprawną żonglerką konwencjami literackimi. To również gra psychologiczna, próba sił, w której postacie wykorzystują różne chwyty – manipulację, budowanie zaufania, grę na emocjach. Ale autor porusza też inne tematy – nihilistyczny brak wiary w kondycję moralną człowieka, świadomość własnej śmiertelności, zaglądanie na „drugą stronę złudzenia”, gdzie pod zdrowym, prężnym ciałem kryje się „królestwo robaka”. Mieszkaniec „królestwa” to człowiek narażony na nieustanne kpiny, próbujący odzyskać godność i szacunek w oczach innego, co wciąż kończy się jego upodleniem. Wielopoziomowy utwór stanowi intrygujące wyzwanie dla potencjalnych reżyserów i pary aktorów, którzy mogą odnaleźć w nim własne ścieżki interpretacji. Wreszcie inscenizacja sztuki stwarza wiele możliwości dla scenografów – nad apokaliptycznym śmietniskiem majaczą miraże sielskiej krainy…
- Sztuka ukazała się w antologii Witaj Barabaszu, wydanej w roku 2020 nakładem wydawnictwa ADiT oraz Instytutu Literatury.