język polskijęzyk angielski

Schmidt, Volker

Schmidt, Volker

Ur. w 1976 r. pisarz, reżyser i aktor, zdobywca głównej nagrody w konkursie autorów sztuk „Junges radikales Volksstück” („Młoda Radykalna Sztuka”) organizowanym przez Teatr Phönix w Linzu. W 2005 roku był stypendystą miasta Wiednia, a w 2006 roku stypendystą Urzędu Kanclerza Austrii. W 2007 jego sztuka Rowerzyści zdobyła główną nagrodę i nagrodę publiczności festiwalu w Heidelbergu Heildelberger Stückemarkt. Jest też performerem i prowadzi autorski blog, na którym opublikował między innymi swój 10-punktowy Manifesto.

Schmidt pisze bardzo ciekawe, dotykające spraw z życia wziętych historie, które wywołują rzecz rzadko spotykaną we współczesnym teatrze: wzruszenie.

W roku 2018 wydawnictwo ADiT opublikowało trzynaście sztuk Volkera Schmidta w dwutomowej antologii Widoki z okna i Zimne serca.

 

 

Himalaje

Tytuł oryginalny
Himalaya
Tłumacz
Lisiecka, Sława
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Przekład: uczestniczki Studium Translatorskiego w Vistuli w Warszawie pod kierunkiem Sławy Lisieckiej: Irena Dębek, Karolina Piaseczna, Anna Wojnarowska, Wiesława Chyżyńska
Prapremiera
2003, dietheater Künstlerhaus, Wiedeń, reż. Volker Schmidt

Tekst sztuki poprzedzają słowa Friedricha Dürrenmatta: „Nigdy nie wolno przestać wyobrażać sobie świata w jego najrozumniejszej postaci.” Należy je rozumieć jako kontrapunkt do przedstawionych w tekście postaci i wydarzeń, Schmidt obnaża bowiem w Himalajach banalność i miałkość egzystencji bogatej i moralnie indyferentnej współczesnej „klasy wyższej”.

Głównymi postaciami tej rodzinnej farsy, tworzącymi jednocześnie parę przeciwieństw, są dziesięcioletnia i rozwinięta ponad swój wiek, uzdolniona artystycznie Sara oraz jej ojciec Gabor, stąpający (nazbyt) mocno po ziemi cynik. Matka o imieniu Sabina, będąca zaledwie uzupełnieniem tego duetu, żyje w świecie salonów SPA, z lubością chadza na masaże misami dźwiękowymi i niewiele interesuje ją to, co się dzieje w jej własnym domu.

Sara rzadko widuje rodziców, a wychowywana jest przez zmieniające się jak w kalejdoskopie opiekunki. Dziewczynka choruje na anewryzm, ma tętniaka w głowie, który grozi pęknięciem. Rozprawia na tematy ekologii, globalizacji i słucha Schuberta. „Na tym świecie nie możemy sobie już pozwolić na dzieciństwo” – stwierdza. Zdaje sobie sprawę z etycznej i intelektualnej autodestrukcji obojga rodziców i dostrzega bezproduktywność ich stylu życia, a malując całymi dniami na ścianach wieżowce, „maluje losy” ludzi, którzy, zaabsorbowani karierą, „robią tyle hałasu przy pracy.” Jest jak Kasandra wieszcząca śmierć, a jej słowa: „Będą trupy […] Widzę rzeczy takimi, jakie są” okazują się prorocze. Ojciec, „product manager”, pracoholik, całymi tygodniami potrafi przesiadywać w pracy. „Mój zawód – to ja” – mówi, gdy pracuje, jest „wszystkim”, gdy jest w domu, „chce być niczym”. Zadufany w sobie egoista, napawający się władzą w pracy i domu, mówi do żony: „[…] nie możesz się ze mną równać. Unikasz konfrontacji ze mną, bo nie masz ze mną żadnych szans”. Jest przekonany, że wszystko można kupić, o odbiorcach swoich pomysłów i produktów wyraża się z pogardą, nazywając ich „nieestetycznymi, żądnymi zakupów mordami”.

W domu pojawia się opiekunka do dziecka Karolina – dziewczyna bezpośrednia i życzliwa. Obsypywana prezentami i adorowana przez Gabora, wydaje się nim coraz bardziej zafascynowana, niczym Goethowska Małgorzata, ulega pokusie. Pewnego dnia przychodzi jej chłopak Michał, antyglobalista, który uczestniczył właśnie w dyskusji na uniwersytecie na temat „Czy marksizm może nas uchronić przed zmianami klimatycznymi?” Gdy w ideowym uniesieniu grozi Gaborowi pistoletem na gaz i krzyczy „to jest antykapitalistyczna walka wyzwoleńcza”, jest po prostu śmieszny. W końcu daje się przekupić i zostaje dobrze opłacanym asystentem Gabora.

Pewnego wieczora Sara uskarża się na silny ból głowy, mdleje i upada na podłogę. Gabor podbiega do córki, „przeszywa go krótki dreszcz i upada do przodu, na ciało Sary.” W ostatniej scenie, postarzały o kilka lat, siedzi na wózku inwalidzkim w wyświechtanym szlafroku. Tak kończy bogaty i podstarzały donżuan, nieczuły mąż i ojciec i bezwzględny „człowiek sukcesu”.  

Schmidtowi udało się w Himalajach stworzyć na poły groteskowy, na poły przerażający, za to na pewno śmieszny i budzący politowanie obraz współczesnej „rodziny”, będącej egzemplifikacją społeczeństwa pławiącego się w dobrobycie. Wszystko jest tu przesadzone, sloganowe, powierzchowne i na pokaz. U wykreowanych przez autora postaci uderza płytkość osobowości i interesowność wzajemnych relacji. Ich pojęcie estetyki i „filozofia” życiowa, sprawiające wrażenie przeniesionych z telewizji śniadaniowej, śmieszą i drażnią. „[…] jeśli masz wszystko i wszystko możesz, dobrze jest nie mieć nic.” – tak Gabor tłumaczy prawie zupełny brak mebli i sprzętów w ich designerskim mieszkaniu, a w innym miejscu stwierdza równie pretensjonalnie: „Kocham piękno. Kocham odbicie nieskończonego piękna”. Podobnie wątpliwej jakości są egzaltowane dywagacje Sabiny. Kiedy stwierdza: „Jesień mnie uszczęśliwia. Sprawia, że śmierć wydaje się bardzo przyjazna. Że aż chcemy ucałować jej zimną dłoń”, trudno powstrzymać śmiech. Tytułowe Himalaje pojawiają się w tekście tylko raz i to w jednej z finałowych scen (podobny zabieg Schmidt zastosuje w napisanych cztery lata później Rowerzystach). Symbolizują one marzenie Sary i Karoliny o miejscu całkowicie odmiennym niż to, w którym żyją, wolnym od idiosynkrazji społeczeństwa miotającego się pomiędzy koniecznością maksymalizacji zysku a eko lifestylem. To tam, w czystym górskim powietrzu, „płomień” Karoliny „rozbłyśnie jasno i w całej okazałości.”

- Ze Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do I tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Widoki z okna.

 

Macie szczęście

Tytuł oryginalny
Ihr könnt froh sein
Tłumacz
Schmidt, Krystyna
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
II część „Trylogii tekstylnej”
Prapremiera
2014, Theater Kosmos, Bregenz, reż. Hubert Dragaschnig

Macie szczęście to druga część Trylogii tekstylnej. W utworze, którego akcja rozgrywa się gdzieś „na wschód od europy”, bohaterki docierają wreszcie do wymarzonego „wysokorozwiniętego kraju”, pozostawiając za sobą Austrię i Europę – cały „wielki śmietnik”. Przeszły swoistą ewolucję, nie identyfikują się już z misją firmy, a sensu ich życia nie wyraża logo na produkcie. Miejsce ucieczki okazuje się niestety kolejnym miejscem udręki. Trafiają w ręce przemytników i handlarzy żywym towarem. Liesl jako najładniejsza i najmłodsza zostaje luksusową prostytutką, Kathi, starsza i mniej atrakcyjna, zostaje odesłana do domu bogatego dyplomaty, gdzie pracuje nielegalnie jako pokojówka i sprzątaczka. Najgorszy los spotyka jednak Hanni. Krnąbrna i buntownicza kobieta zostaje odesłana do pracy w dzielnicy tanich domów publicznych na obrzeżach miasta. Wszystkie trzy są poniżane i bite. Ten

„wysokorozwinięty kraj niewiele różni się od naszego
poza tym że świetnie ukrywają tu cały swój syf
w domowych zakamarkach
w bocznych uliczkach
w ciemnych zaułkach
i zakamarkach umysłu”

– reasumuje Hanni, a gdy Kathi stwierdza:

„nic ze mnie nie zostało
a przecież marzyłam o karierze
o życiu o kolorach
przecież robiłam co chcieli”,

to opisuje położenie i stan psychiczny wszystkich trzech kobiet.

- Ze Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do I tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Widoki z okna.

Jesteśmy szczęśliwe

Tytuł oryginalny
Wir sind glücklich
Tłumacz
Schmidt, Krystyna
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
III część „Trylogii tekstylnej”
Prapremiera
2017, Staatstheater Nürnberg, reż. Anne Bader

W trzeciej części Trylogii tekstylnej pt. Jesteśmy szczęśliwe, nazwanej przez autora „epilogiem w 5 scenach”, bohaterki uwolnione z opresji przez jedną z organizacji pozarządowych, po wypełnieniu stosownych formularzy i przyznaniu statusu uchodźcy, otrzymują nową, legalną pracę:

„w serwisie sprzątającym
w restauracji przy autostradzie
na kasie w dyskoncie odzieżowym”.

Każda dostaje także malutkie mieszkanko i wreszcie prawo do szczęścia niebycia ofiarą. A raczej, jak się wkrótce wszystkie trzy przekonają, prawo do marzenia o szczęściu, bo codzienność na uchodźctwie jest tylko nieco lepsza niż ta w starym kraju. Tutaj muszą się zmagać z nieufnością mieszkańców i pracować dwa razy więcej niż miejscowi, aby udowodnić swoją przydatność. Gdy się spotykają, milczą, bo nie mają odwagi przyznać się, że dały się oszukać po raz kolejny:

„wiedzą
że dały się złapać w pułapkę
[…] w najżyczliwszą pułapkę na świecie
która poza uprzejmością
niczym się nie różni
od bagna w ich ojczyźnie
wiedzą że zostały oszukane
uwierzyły w życie
które w ogóle zapewne nie istnieje
ani tu ani tam”.

Coraz częściej powracają we wspomnieniach do ich dawnej fabryki włókienniczej i postanawiają odwiedzić rodzinne strony. Ich jednostkowy los się poprawił, w Austrii, jak i w całej Europie zmieniło się niewiele, tu i ówdzie z morza ruin i podupadłych budynków wyłaniają się nowe budowle, lecz w ich dawnej fabryce nie zmieniło się nic: po wejściu do hali produkcyjnej Lisa, Kathi i Hanni widzą kolejne pokolenie szwaczek, marzących, tak jak niegdyś one, o lepszym życiu.

- Ze Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do I tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Widoki z okna.

Rowerzyści

Tytuł oryginalny
Die Mountainbiker
Tłumacz
Buras, Jacek Stanisław
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Sztuka drukowana w „Dialogu” nr 2/2009; utwór zdobył nagrodę publiczności festiwalu Heidelberger Stückemarkt
Prapremiera
2007, Theater Heidelberg, reż. Orazio Zambeletti
Prapremiera polska
Teatr im. S. Jaracza w Łodzi/Teatr Współczesny w Szczecinie, reż. Anna Augustynowicz, 07.03.2009

Rowerzyści to eksploracja kondycji pewnej zbiorowości, przeprowadzana, jak autor zaznacza w didaskaliach, „bezwzględnie dziś”. Z codziennych rozmów prowadzonych przez bohaterów wyłania się dosyć przygnębiający obraz ich wzajemnych powiązań: rodzinnych, przyjacielskich i sąsiedzkich. Wszyscy oni są ludźmi wykształconymi i inteligentnymi, świadomymi swoich mocnych i słabych stron, a mimo to nie są w stanie uporządkować świata wokół siebie. Głównymi postaciami dramatu są: Manfred – melancholijnie usposobiony lekarz ginekolog, odnoszący wrażenie, że wokół niego jest „więcej śmierci niż życia”, ponieważ częściej diagnozuje „raka piersi niż ciążę, więcej przypadków aborcji niż sztucznych zapłodnień”, jego żona Anna – dekoratorka wnętrz, która traci jednego klienta po drugim, bo interesują ją „tylko puste pomieszczenia”, i ich córka Lina – zagubiona i wrażliwa nastolatka. We wspomnieniach pojawia się syn Florian, który utopił się przed laty, za co Anna wciąż obwinia samą siebie. Wokół tej trzyosobowej rodziny krążą, niby satelity: Alfred – przyjaciel Manfreda, Franciszka – sąsiadka z tej samej ulicy oraz jej syn Tomek, przez krótką chwilę chłopak Lisy – uzdolniony artystycznie nastolatek, którego pasją jest rysowanie umarłych.

Tytułowi „rowerzyści” to mężczyźni uciekający przed prawdą o sobie i o swoich najbliższych. Dobrze się czują z dala od domu, żon, dzieci i znajomych. Wycieczki rowerowe to ich sposób na życie i strategia przetrwania, ale też przejaw niedojrzałości i słabości. Jedna z takich eskapad kończy się dla Manfreda tragicznie i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że jest to rodzaj kary za tchórzostwo i ucieczkę przed problemami.

Schmidt udowadnia w Rowerzystach, że doskonale potrafi zdiagnozować i opisać małe piekła skrywane za fasadami eleganckich domów z dobrze utrzymanymi ogródkami. Jego bohaterowie tygodniami, miesiącami i latami wikłali się w sytuacje, z których nie potrafią się wyzwolić. Tego świata nie da się uratować.

-  Na podstawie Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do II tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Zimne serca.

Czarnobiałolila

Tytuł oryginalny
Schwarzweißlila
Tłumacz
Jaskuła, Jagna
Gatunek sztuki
Dla młodzieży
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Dramat dla młodych widzów
Szczegóły obsady
(w tym role dziecięce)
Prapremiera
2007, GRIPS Theater Berlin, reż. Yüksel Yolcu; przedstawienie na podstawie sztuki zdobyło Nagrodę dla Teatrów Dziecięcych miasta Berlina (2007)

Wzruszająca i pełna humoru opowieść o perypetiach ciemnoskórej dziesięciolatki, która wraz z matką musiała przenieść się do niewielkiego miasteczka, gdzieś na niemieckiej prowincji. Lila, córka Niemki i Gambijczyka, próbuje odnaleźć się w nowym miejscu,  spostrzega jednak, że poznane właśnie koleżanki traktują ją jak inną i obcą. W szkole czuje się jak w jakimś „minizoo” – każdy chce dotknąć jej włosów, a nauczycielka przedstawia ją jako „nową, małą Afrykankę”. Tylko jeden kolega z klasy, Dennis, stara się ją bliżej poznać i zrozumieć, ale już jego ojciec nie jest zachwycony innością nowej koleżanki syna. Manfred – sympatyczny mechanik samochodowy, którego dziewczynka widuje w drodze do szkoły, podtrzymuje ją na duchu, bo

„to przecież nic takiego, że ktoś ma inny kolor skóry. To wszystko jedno. Każdy rodzi się inny. Duży, mały, gruby, chudy, jasny czy ciemny.”

Matka Lili próbuje zacząć wszystko od nowa, ale, jak pewnego dnia wyznaje córce, życie samotnej kobiety z ciemnoskórym dzieckiem nigdy nie jest łatwe. Miejsca dla siebie szuka także Basuro – uchodźca z Gambii starający się o prawo pobytu w Niemczech.

Sztuka Schmidta to kolaż ludzkich losów i postaw, z którego wyłania się obraz społeczeństwa wielokulturowego i zróżnicowanego etnicznie, wciąż zmagającego się z rudymentami nietolerancji i rasizmu. Akcja płynie wartko, a kolejne mikroscenki skrzą się dowcipem (zawsze z głębszym politycznym przesłaniem). Traktuje także o współczesnym prekariacie, reprezentowanym tutaj przez uchodźcę z Afryki. Basuro wspominając swoje dawne życie, opowiada o chatach z blachy falistej, braku pieniędzy i braku nadziei. Chociaż jest inżynierem budownictwa, w swojej ojczyźnie nie mógł zarabiać nawet jako sprzedawca owoców, dlatego uciekł do Europy. W szerokim planie pojawiają się splecione ze sobą inne ważkie problemy społeczne początku XXI wieku. Schmidt pisze o poprawności politycznej, absurdach prawa zmuszającego do pasywności, o strachu, tym codziennym o rodzinę, dom, pracę, samochód, i tym innym, powodowanym napisami „czarnuchy do Afryki”, wreszcie o ciągłym poszukiwaniu własnej tożsamości i odkrywaniu, że wbrew pozorom mniej nas dzieli, a więcej łączy.

-  Na podstawie Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do II tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Zimne serca.

Orka

Tytuł oryginalny
Pflugversuch
Tłumacz
Granatowska, Anna
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Prapremiera
2008, Theater Brauhaus, Hörmanns pod Litschau w koprodukcji z Schauspielhaus Salzburg, reż. Zeno Stanek

W tej intymnej opowieści o poszukiwaniu siebie autor, odwołując się do paradygmatu natury i sztuki, prowokuje do refleksji nad stanem umysłu współczesnego człowieka z wielkiego miasta. Georg – malarz i webdesigner – przybywa wraz ze swoją towarzyszką życia (i poniekąd mecenaską), piękną i ambitną Yvonne, do domu rodzinnego na wsi, by wziąć udział w pogrzebie ojca i załatwić formalności związane ze sprzedażą gospodarstwa. Na miejscu zastają gospodynię Marię, która po śmierci matki Georga wspierała ojca w ciężkiej pracy na roli. Pojawia się także dawny przyjaciel, Christoph, trudniący się wyrobem ekologicznych mebli. Związek dwójki głównych bohaterów zostaje wystawiony na próbę, a idylliczny obraz wsi okazuje się ułudą: gospodarstwo jest zadłużone i lokalni biznesmeni zaplanowali już w jego miejsce kiczowaty hotel z basenem i polem golfowym.

Główna oś konfliktu została poprowadzona w Orce pomiędzy miejskością a wiejskością, naturą a sztuką, indywidualizmem a życiem w kręgu rodziny, wiernością tradycji a całkowitym oderwaniem się od niej. Te dwoistości znalazły swój wyraz w języku, którym Schmidt operuje z wyczuciem i adekwatnie do precyzyjnie skonstruowanej sytuacji dramatycznej.

Aby odnaleźć siebie, jak banalnie by to nie zabrzmiało, należy przepracować swoją własną historię – zdaje się mówić Schmidt. Nowe nie powstaje na niczym, zawsze zakorzenione jest w tym,  co odeszło, a to, co odchodzi, nie odchodzi bezpowrotnie. Tak jak gospodarstwo rodzinne Georga przetrwało, przetrwał także jego impuls twórczy. Orka to tekst o powrocie do korzeni człowieka wyobcowanego ze świata natury, o męskości i kobiecości, o niepochwytności istoty dzieła sztuki i o tym, że prawdziwa sztuka może zrodzić się jedynie w symbiotycznym związku z naturą. Być może tak jak i miłość, bo o tym też jest ten tekst.

- Na podstawie Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do II tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Zimne serca.

Wiochy

Tytuł oryginalny
Dörfer
Tłumacz
Kaduczak, Jacek
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Prapremiera
2009, Zimmertheater Tübingen, reż. Robert Arnold

Wiochy to sprawnie napisana psychodrama małżeńska i jednocześnie egzemplifikacja świata ludzi sukcesu. On zarządza funduszami powierniczymi i jest w tym naprawdę dobry, potrafi przewidzieć giełdową dekoniunkturę i inwestować tuż przed nadchodzącymi zwyżkami. Ona jest odnoszącą sukcesy redaktorką jednego z poczytnych austriackich czasopism. Obydwoje wykształceni, inteligentni i przywykli do w miarę ustabilizowanego życia na wysokim poziomie. Miłymi przerywnikami w ich codziennych obowiązkach rodzinno-zawodowych (obydwoje nie potrafią już oddzielić pracy od życia rodzinnego) są weekendowe wycieczki samolotowe do Pragi, Budapesztu, Paryża czy Kopenhagi lub gwarantujące ekstremalne przeżycia wypady za miasto. I takich właśnie mocnych wrażeń oczekuje Lisa, gdy wsiada do BMW Johannesa, by wraz z mężem skonsumować obiecaną przez niego niespodziankę. Tym razem jednak będzie to wyprawa inna niż dotychczas, bo prowadząca przez tytułowe wiochy o przedziwnych, trudnych do wymówienia nazwach. Johannes, jak się wydaje, przeżywa kryzys, chce się oddalić od przymusu uczestniczenia w społecznej grze o zysk, Lisa, zaskoczona nagle okazaną słabością męża, nie chce jej przyjąć do wiadomości:

„mielibyśmy medytować tutaj? szukać swojego prawdziwego ja? […] tkwię w gospodzie pod czarnym wołem w jakimś sankt veit i nawet nie wiem, o czym ty w ogóle mówisz. oczekiwałam naprawdę dobrej niespodzianki, a tu nic. kompletnie nic.”

Być może przeczuwa, że to jedynie zapowiedź czegoś, co zmieni w ich życiu wszystko. Przejażdżka wiodąca przez wzniesienia i doliny południowej Austrii okazuje się podróżą przez wzloty i upadki ich związku, pełną zaskoczeń i rozczarowań, zakończoną emocjonalnym rollercoasterem i odwróceniem ról, bo sztuka Schmidta to także tekst o kobiecości, która wreszcie uświadamia sobie swoje potrzeby i wybija się na autonomię.

- Ze Wstępu Krzysztofa Tkaczyka do II tomu antologii sztuk Volkera Schmidta pt. Zimne serca.