To oparta na faktach sztuka o człowieku, który krył swój narcyzm pod maską samozwańczego mesjasza. Charyzmatyczny duchowny manipulował kobietami, a zdobywszy ich zaufanie, wykorzystywał je seksualnie. Młody zakonnik żeruje na samotności swoich słuchaczek i na ich poczuciu wyobcowania. Notorycznie prowadzi je na teologiczne manowce, wzbudza w nich poczucie winy („nie modliłyście się dostatecznie gorąco”), uzależnia je od siebie, stosując rozmaite techniki manipulacji. Jest odpowiedzią na milczenie Boga.
Po pewnym czasie Mesjasz osiąga swój cel - gwałci kobiety, wmawiając im uprzednio, że to jedyny sposób na uzdrowienie ich z grzechu nieczystości. Mesjasz napawa się swoim poczuciem wyższości, choć w rozmowach z dostojnikami kościelnymi i samymi wiernymi przedstawia siebie jako męczennika przyjmującego na siebie ciężar rzekomych grzechów. Tymczasem haniebne praktyki przybierają na sile:
Zmanipulowane wyznawczynie duszą swoje wątpliwości w zarodku – oddały temu człowiekowi zbyt wiele, więc racjonalizują swoje zachowanie wypierając emocje. Zresztą muszą konfrontować się ze społecznym osądem:
Sytuację ofiar pogarsza kuriozalne (w tekście okraszone sporą dawką ironicznego poczucia humoru) śledztwo prowadzone przez przedstawicieli Kościoła. Stopniowo jednak odzyskują swój głos.
Zdunik zderza ze sobą wartkie struktury dialogowe i monologi, w których język biblijny i poetyckość mieszają się z obsceną:
„smakował im? słony gęsty lepki? czy ciało Chrystusa mieściło się w nich? krztusiły się zbawieniem? były całe mokre, gdy je przebijał?”
Autor tworzy przestrzeń dla ofiar, dla kobiet, niemniej w finale bohaterki pytają retorycznie, czy na pewno ludzie będą gotowi wysłuchać apostołek nowej prawdy.