język polskijęzyk angielski

0

Być jak młody Werter

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
monodram dla młodego mężczyzny, komediodramat
Szczegóły obsady
+ głosy z offu (monodram z możliwością dodania aktorki grającej Lottę)
Prapremiera polska
maj 2017, Lubuski Teatr im. Leona Kruczkowskiego – Zielona Góra, reż. Mariusz Babicki

Sztuka rozpoczyna się zaproszeniem do seansu filmowego streszczającego historię młodego Wertera zgodnie z fabułą powieści Goethego. Głos z offu snuje monotonnie opowieść, podczas gdy on sam, siedząc na scenie, poddaje się narracji, niechętnie ilustrując gestami opowiadaną historię. W pewnym momencie Werter buntuje się przeciw swemu autorowi, przeciw mdłemu mitowi swojej śmierci i beznadziejnej miłości, i postanawia opowiedzieć historię po swojemu, wracając do zdarzeń z nieco innej perspektywy i próbując odwrócić narzucony im odgórnie bieg. Nasz nowy Werter balansuje między XIX wiekiem a współczesnością. Popełnił samobójstwo, a jednocześnie przetrwał jak wampir wieki, by nam o nim opowiedzieć. Niby się w Lotcie kochał, ale nie za bardzo, skoro nie może znaleźć w komórce jej imienia, przypominając sobie dopiero po chwili, że zapisał je pod literą C od Charlotty. Wyznaje zresztą, że była ich wszystkich cała masa: Lidie, Lolity, Lucy etc. Ale jednak dzwoni, by sprawdzić, czy dziewczyna go pamięta i może pośmieją się ze starych czasów przy zakrapianej kolacji. Nasz Werter jest rockandrollowcem w latach 60. w Nowym Jorku i sam siebie określa jako założyciela Klubu 27 zrzeszającego zmarłych w tym wieku słynnych muzyków. Lotta nie odbiera, ale po jakimś czasie odzwania. Werter postanawia zaproponować jej wspólną ucieczkę. W końcu mąż jest już sędziwym starcem, a on pozostanie na wieki dwudziestosiedmiolatkiem. Czy para zrobi Goethemu psikusa i zdoła się szczęśliwie połączyć? 

Humorystyczna sztuka Babickiego rozprawia się z utrwalonym mitem, ale też podejmuje temat względności ludzkiej tożsamości. Na ile jesteśmy sobą, a na ile tym, co sobie na nasz temat wymyślono? 

Stanisław Lem vs Philip K. Dick

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
w utworze pojawiają się również Głosy: MATKI, FBI, SB, LEGUIN, ŁUKASZA, MATEUSZA oraz jeden bezimienny
Prapremiera polska
23 października 2020, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, reż. Mateusz Pakuła
Przekłady
na jęz. angielski (Piotr Krasnowolski)

Co wyniknęłoby ze spotkania dwóch słynnych pisarzy science-fiction – Stanisława Lema i Philipa K. Dicka? Co, gdyby polski wizjoner-racjonalista połączył siły z szaleńczą energią amerykańskiego autora? Wszystko zaczyna się od historii konfliktu wokół polskiego wydania Ubika Philipa K. Dicka w tłumaczeniu Lema. Polski autor nie mógł przekazać amerykańskiemu pisarzowi należnego mu wynagrodzenia inaczej niż w złotówkach, a te były przecież w Stanach Zjednoczonych bezwartościowe... W absurdalnej i zabawnej telefonicznej rozmowie Lem proponuje Dickowi przyjazd do Polski, gdzie ten będzie mógł od razu wydać należne mu pieniądze.

Utwór Pakuły dzieli się na sceny przedstawiające rozwój tego konfliktu oraz poboczne epizody: raz Dick próbuje pożyczyć od Matki pieniądze na przyjazd do Polski, kiedy indziej donosi na Lema do FBI, demaskując go jako rzekomego przywódcę międzynarodowego spisku. Z kolei polski pisarz tu rozmawia z grożącym mu oficerem SB, tam skarży się przez telefon Ursuli K. Le Guin na Dicka. To, z czyjej perspektywy dany epizod jest przedstawiany, pozostaje w celowy sposób niejasne, a subiektywny charakter narracji jest wyraźnie podkreślany.

W Lem vs Dick dochodzi do zderzenia światów i charakterów, ale nie tyle w ramach realistycznie przedstawionej konfrontacji dwóch autorów, ile w wyniku gestu samego Pakuły, który ową konfrontację świadomie naznacza swoją własną wyobraźnią. Fakty beztrosko stoją tu obok zmyślenia, domysły tuż przy prawdzie, chwilami mieszając się ze sobą i uniemożliwiając odróżnienie, kiedy indziej pojawiają się wyraźnie od siebie oddzielone, otwarcie rzucając sobie wyzwanie. Utwór balansuje między drwiną, artystycznym żartem a przemyślaną refleksją na temat literatury, teatru i rzeczywistości, co znajduje swoje odzwierciedlenie w różnorodnym, barwnym języku. Relacja między Dickiem i Lemem służy Pakule do konfrontacji szeregu przeciwieństw czy po prostu radykalnie odmiennych światów: racjonalizmu i szaleństwa, Zachodu i rzeczywistości zza Żelaznej Kurtyny, skalkulowanego pragmatyzmu i narkotycznej maligny. Jednocześnie stawiane tu diagnozy są regularnie przez autora poddawane w wątpliwość, malowane w utworze obrazy są wymazywane jednym pociągnięciem pióra. Gesty te kulminują, kiedy w sztuce pojawia się sam jej autor... jako mózg w słoju funkcjonujący w wirtualnej rzeczywistości. Podobno próbuje pisać sztukę o Dicku, ale mu nie wychodzi, bo cały czas myśli o umierającym ojcu.

Okazuje się więc, że to gra z fikcją, sama artystyczna kreacja i jej relacja z rzeczywistością są głównym przedmiotem zainteresowania Pakuły w tym utworze. Nawarstwiające się i wzajemnie znoszące się narracje, będące w ciągle zmiennej odległości wobec rzeczywistości, to przepis na tyleż wymagający, ile wciągający w swoją strukturę spektakl, w którym autorska ręka pozostaje cały czas widoczna.

Martwy ojciec

Autor
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
tekst został zakwalifikowany do Sceny Nowej Dramaturgii 2024, projektu organizowanego przez Teatr im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie
Szczegóły obsady
Monodram dla mężczyzny
Czas akcji
współcześnie

Wierszowana sztuka Kuby Kaprala to porażający krzyk dorosłego dziecka alkoholika. Bohater, po latach toksycznej relacji z uzależnionym ojcem, wyrzuca z siebie swój stłamszony, niewyrażony i niczym niezawiniony ból oraz niewyobrażalne upokorzenie, na jakie był narażony zarówno w swoim dzieciństwie, jak i już później, w dorosłym życiu. Dopiero śmierć ojca sprawia, że bohater może swobodnie skonfrontować się ze swoją przeszłością i wykrzyczeć wszystko to, czego nie śmiał powiedzieć ojcu w twarz. Autor swoją sztukę rozpoczyna od zdania:

"mój stary zdechł" 

- i tym samym już w pierwszych słowach dramatu ustawia perspektywę, w jakiej bohater będzie opowiadał o śmierci ojca. Nie ma tutaj mowy o przywiązaniu czy szacunku do rodzica. Jest za to złość, odraza i pogarda dla tego, który powinien zapewnić poczucie bezpieczeństwa swojemu dziecku oraz otoczyć rodzinę bezwarunkową miłością. Bohater doświadczył czegoś wręcz przeciwnego. W swoim monologu opowiada o leżącym na chodniku, zasikanym i obsranym ojcu, o jego przypadkowych bijatykach i awanturach, niezakręconej kuchence gazowej wywołującej pożar, kolejnych krwawych siniakach na ciele matki, braku pieniędzy na szkolne materiały, a także chwilach spokoju, kiedy ojca nie było w domu, i niekończącym się lęku przed jego powrotem.

W sztuce Kuby Kaprala uderza dojmująca samotność dziecka, które znikąd nie mogło liczyć na pomoc. Nie znajdowało jej ani w zdominowanej przez ojca-alkoholika rodzinie, ani w publicznych instytucjach, takich jak szkoła czy policja. Efekt podbija fakt, że o przeżyciach małego chłopca opowiada dorosły już mężczyzna. Jego emocje zdają się jednak niewiele różnić od tych, jakie przeżywał w przeszłości. Mimo upływu wielu lat, a także śmierci rodzica, przerażenie oraz cierpienie spowodowane uzależnionym ojcem pozostaje wciąż żywe. Tak samo jak przedzierająca przez tekst tęsknota za prawdziwą opiekuńczą relacją i kochającym tatą.

Martwy ojciec to przejmująca i na wskroś aktualna sztuka o syndromie DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików), napisana wartkim, rytmicznym i dosadnym językiem. Główny tekst, opatrzony podtytułem proszek, uzupełniony jest dwoma krótkimi tekstami: Żywym synem (maść) i ULOTKĄ - swego rodzaju didaskaliami będącymi przepisem sporządzania roztworu teatralnego i sposobów aplikacji Martwego ojca oraz zarysowaniem kontekstu społecznego całości sztuki. 

Na rauszu

Tytuł oryginalny
Druk
Tłumacz
Telenga, Jacek
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Prapremiera polska
29 grudnia 2023, Teatr Polonia Warszawa, reż. Marcin Hycnar

Czasem bywa tak, że człowiek czuje się kompletnie wypalony i niedoceniony i nie ma odwagi, a być może siły, by coś z tym zrobić. Tłamszony przez kompleksy lub inne problemy, ma w głowie różne możliwe scenariusze, których nie realizuje. W ten sposób popada w rutynę pracy, związku, życia... Byłoby o wiele prościej, gdyby człowiek urodził się na rauszu – ot, z niewielkim poziomem alkoholu we krwi. Nikolaj, Tommy, Martin i Peter, nauczyciele w średnim wieku, testują założenie psychiatry Finna Skårderuda, który stwierdził, że jednostka, w celu uwolnienia swojego maksymalnego potencjału, powinna mieć stale pewien – co prawda stosunkowo niski – procent alkoholu we krwi. 

Panowie przeprowadzają kontrowersyjny eksperyment i zaczynają pić – na początku „jak na lekarstwo”, potem coraz więcej i więcej. Okazuje się, że alkohol doskonale maskuje ich niską samoocenę, pozwala zapomnieć o kryzysach w życiu osobistym, o złych relacjach z żoną, dziećmi… Przyjaciele stopniowo wpadają w macki nałogu. Jednym udaje się w miarę szybko wycofać i odzyskać dawne życie, inni pozostaną uzależnieni. Wyrządzonych przez nich krzywd już się nie da naprawić. W adaptacji scenicznej występuje czterech mężczyzn: o szczegółach ich relacji, przede wszystkim rodzinnych, dowiadujemy się zakulisowo, z rozmów telefonicznych. Jako że panowie są nauczycielami, prowadzą lekcje – i tu ujawnia się interaktywny potencjał sztuki, bowiem w rolę uczniów wchodzą niejako sami widzowie. Tytuł „lekcja” jest być może mylący, rodzi bowiem skojarzenia z przemawianiem ex cathedra, tymczasem zajęcia prowadzone przez Nikolaja, Tommy’ego, Martina i Petera zbliżone są do stand-upowego występu. Lekcje zawarte w Na rauszu (nie brak zadziornego poczucia humoru) są de facto lekcjami życia, tym bardziej, że przeplatają się ze scenami prywatnych spotkań mężczyzn, w trakcie których wychodzi na jaw, jak bardzo spieprzyli swoje życie.

Thomas Vinterberg unika moralizatorstwa w pisaniu o alkoholu. Nie demonizuje, nie piętnuje, nie pokazuje rzeczy i sytuacji w krzywym zwierciadle. Swoim bohaterem nie czyni przedstawiciela tak zwanych nizin społecznych ani zblazowanego artysty z lokalnej bohemy, ale człowieka rekrutującego się z klasy średniej, wykonującego zawód zaufania publicznego. Alkohol w ujęciu autora nie jest trucizną, ale przede wszystkim podstępnym wspomagaczem, żerującym na lękach, obsesjach, smutku, traumach. Jeśli w głowie pojawia się nam myśl, dlaczego Duńczyk, mieszkaniec wyjątkowo wysoko rozwiniętego kraju, para się socjologicznymi diagnozami dotyczącymi alkoholizmu, to warto wziąć pod uwagę, że Dania, podobnie jak Polska, ma ogromny problem z nałogowym spożyciem trunków, a zjawisko picia do nieprzytomności, również wśród młodzieży (nie bez przyczyny postaci występujące w sztuce są pedagogami), jest społecznie aprobowane. 

Konradmaszyna

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
monodram dla mężczyzny
Czas akcji
nieokreślony
Miejsce akcji
Polska
Prapremiera polska
08.05.2011, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie, reż. Bartosz Szydłowski
Przekłady
na jęz. niemiecki (Katarzyna Lorenc, Małgorzata Jędrzejczyk)

Sztuka Mateusza Pakuły z 2010 roku według Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego oraz HamletaMaszyny Heinera Müllera jest próbą współczesnego remiksu i ponownego odczytania postaci Konrada. Nic więc dziwnego, że autor w tym celu miesza cechy i wątki bohatera wywodzącego się z polskiej tradycji literackiej (mającej swój początek oczywiście u Mickiewicza) z postdramatycznym Hamletem niemieckiego, dwudziestowiecznego dramatopisarza, niegdyś skandalisty, a dziś już – właściwie – klasyka. Z tego połączenia powstaje intrygujący i nieoczywisty portret współczesnego Konrada, który jak sam deklaruje:

​​"Zamiast latać pełnym lotem latam jak dziecko we śnie. Latam szorując brzuchem po ziemi i do dziurawego brzucha wpadają mi kamienie piach zasypuje mi mój wielki penis."

Bohater Mateusza Pakuły nie znajduje w sobie siły, żeby pociągnąć za sobą tłumy. Nie reprezentuje sobą żadnych wyższych wartości. W rzeczywistości nie jest artystyczną, intelektualną ani społeczną elitą. Nie ma również w sobie nic z autorytetu. Jest sfrustrowany, zgorzkniały i zazdrosny o potencję oraz energię życiową swojego syna, którego ostatecznie zabija, a sam wyrzeka się w końcu swojego imienia: ​​

"Ja Konrad wcale nie jestem Konrad. Ja podpisuję się krzyżykiem. Wyrzekam się ruin gruzów złomów. Wyrzekam się tego po czym się wspinam biegnę."

Konradmaszyna to wciągający, gęsty, pełen intertekstualnych odniesień monolog napisany brutalnym, rytmicznym i poetyckim językiem jednego z najsłynniejszych polskich bohaterów literackich. Współczesny Konrad pozostaje jednak nieuchwytny. Myli tropy, sam sobie zaprzecza. Jednocześnie jest i nie jest Konradem. Im dalej, tym jego słowa brzmią coraz bardziej niepokojąco. Przestają być hamletycznym i egotycznym rozważaniem własnej tożsamości, a w zamian nabierają radykalnego i populistycznego charakteru, ocierającego się o seksizm, rasizm, a nawet i faszyzm. Stają się w ten sposób przerażającym krzykiem szaleńca, który walczy o władzę, a nawet – wcale nie przesadzając – mickiewiczowski rząd dusz. Współczesny konradyczny monolog tym bardziej niepokoi, że choć został napisany przez Mateusza Pakułę w 2010 roku, to jego wydźwięk brzmi niebezpiecznie także dziś.

Wszystko, co najlepsze

Tytuł oryginalny
Every Brilliant Thing
Tłumacz
Złotorowicz, Piotr
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
monodram dla mężczyzny w wieku 30-50 lat
Szczegóły obsady
sztuka interaktywna, szereg postaci epizodycznych grają widzowie
Prapremiera
produkcja Edinburgh Festival miała tournee po całym świecie, kolejna realizacja w 2014 w Barrow Street Theatre w Nowym Jorku
Prapremiera polska
14 grudnia 2019, Teatr Polonia, reż. Piotr Złotorowicz

Przejmujący tekst o tym, jak problemy rodziców wpływają na życie dziecka i jak powielamy pewne schematy, nawet o tym nie wiedząc. Nie jest to jednak sztuka dydaktyczna, ten tekst porywa, potężnie wzrusza, a do tego wciąga i bawi niczym komedia. Ekranizacja Every Brilliant Thing dla HBO miała miejsce w 2016 roku.

Narrator zaczyna opowieść od swojego dzieciństwa, kiedy jego matka po raz pierwszy miała próbę samobójczą, a ojciec zaczął zamykać się w chwilach największego napięcia w swoim gabinecie, by słuchać muzyki, pracować lub w jakikolwiek inny sposób odciąć się od stresu. Wtedy też Narrator zaczął spisywać swoją listę najlepszych rzeczy. Problemy depresyjnej matki, która była matką przemocową poprzez milczenie, odbijają się na Narratorze coraz bardziej, choć niesłabnący optymizm, będący kontrą do pesymizmu matki i ojca, trzyma go przy życiu. Lista wydłuża się, Narrator czyta matce listę, matka popełnia kolejne próby samobójcze... Narrator poznaje dziewczynę, zakochują się, biorą ślub, tworzą listę dalej razem, dochodzą prawie do tysiąca i nagle... Narrator traci chęć do kontynuowania listy . Traci chęć do czegokolwiek. Zaczyna jak ojciec zamykać się w pokoju i słuchać muzyki. A co dalej? Czy będzie optymistyczny koniec? Proszę się przekonać samemu. 

"Czy wiecie, że tak prozaiczne rzeczy, jak śpiew ptaka, filmy kung fu, przyjazne koty, sposób, w jaki Ray Charles śpiewa słowo „You” czy późne wstawanie z łóżka razem z kimś, kogo się kocha… mogą przynosić radość i poprawiać nasze zdrowie psychiczne? (...) To sztuka o szukaniu szczęścia w małych rzeczach, o tym, co możemy zrobić dla siebie samych. Ale przede wszystkim o tym, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla swoich bliskich. Widzowie będą mogli przez chwilę zagrać w przedstawieniu i dopisać własne najlepsze rzeczy do wciąż rosnącej listy. Może los uśmiechnie się właśnie do Ciebie?

31 ejakulacji

Tłumacz
Chwastowski, Sławomir Michał
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Monodram dla mężczyzny

Sztuka 31 ejakulacji to cykl dziesięciu monologów Erica Bogosiana, opracowanych i przetłumaczonych przez Sławomira Michała Chwastowskiego. Wszystkie z nich dotyczą tytułowego wytrysku, a także związanego z nim odczucia seksualnej przyjemności. Jednak, jak pokazuje w poszczególnych odsłonach dramat Bogosiana, męska ejakulacja może przybierać naprawdę bardzo różne formy. Amerykański autor ormiańskiego pochodzenia portretuje mężczyzn, czerpiących erotyczną przyjemność z nieraz nieoczywistych, zaskakujących czy wręcz przerażających sytuacji. 

Jest więc facet, którego kręci bogactwo, inny nie potrafi rzucić palenia, a inny jeszcze snuje teorie spiskowe i słucha nagranej na pocztówkę Beaty z Albatrosa… ale jest też ekshibicjonistyczny samobójca ze wzwodem, chłopak uzależniony od metadonu i broni, który zabija własną matkę, a także sam Putin lub facet podszywający się pod Putina i snujący swoje imperialistyczne plany zawładnięcia całym światem. Jak sam autor zaznacza: "wszelkie podobieństwo do osób rzeczywistych jest przypadkowe". Co ciekawe, tę galerię męskich typów zamyka monolog kobiety (lub mężczyzny identyfikującego się jako kobieta), która czuje się ograniczana przez swojego męża. Odmawia jej kulinarnych zachcianek, palenia i picia alkoholu, bo uważa, że się roztyje i przestanie go wtedy podniecać. Kobieta ma już tego dosyć, więc decyduje się zdradzić męża pod jego nieobecność, ale zanim do tego dojdzie, wybiera się do sklepu, aby kupić majtki na początek swojego zupełnie nowego życia. Wybierając bieliznę, napotyka spojrzenie pewnego niskiego mężczyzny, z którym wchodzi w erotyczną grę, mającą jej udowodnić, że nadal ma w sobie to "coś". Dochodzi do tego, że facet na środku sklepu zaczyna się onanizować i trafia do więzienia, a ona – szczęśliwa i dowartościowana – zamierza rozpocząć karierę w Hollywood.

Eric Bogosian nie bez powodu zasłynął przede wszystkim jako autor odważnych i pełnokrwistych monologów, portretujących męskie doświadczenie z różnych, nieraz niespodziewanych perspektyw. 31 ejakulacji po raz kolejny udowadnia jego mistrzostwo w tej materii.

Ze „100 monologów” wybór pierwszy

Tłumacz
Chwastowski, Sławomir Michał
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Monodram dla mężczyzny

Eric Bogosian to autor niezliczonej liczby monologów uwielbianych przez aktorów. W 2014 roku zostały one wydane nakładem wydawnictwa Theatre Communications Group w zbiorze podsumowującym dzieło autora. Jak się jednak okazuje, projekt 100 (monologów) ma jeszcze większy rozmach. Na specjalnej stronie internetowej https://100monologues.com co tydzień umieszczane są kolejne teksty amerykańsko-ormiańskiego autora. Zachęcając do zgłębiania jego twórczości warto dodać, że wśród aktorów biorących udział w projekcie znalazły się takie gwiazdy kina jak Winona Ryder czy Ethan Hawke.

W czym tkwi sekret Erica Bogosiana? Tytułowy „wybór pierwszy” być może nie odpowiada jednoznacznie na to pytanie, daje nam za to możliwość przyjrzenia się myślom i refleksjom samego autora na jego twórczość. Sztuka, będąca zbiorem zupełnie nowych, ale również starych, dobrze już znanych monologów jest spotkaniem dojrzałego Bogosiana z jego młodzieńczymi, niepokornymi i rockandrollowymi tekstami. Z tego zderzenia w pisarzu rodzi się wiele pytań. Przede wszystkim o wartość i powód jego pisania, ale również o własną skończoność i śmiertelność. Autor, przyglądając się swoim tekstom z perspektywy kilkudziesięciu lat, nie zostawia na nich, ale i na samym sobie suchej nitki. Lecz po co przejmować się swoimi młodzieńczymi, nieco naiwnymi pisarskimi ambicjami w obliczu własnej niesprawności, problemów z sercem, a także dojmującej pustki? Nowsze teksty Erica Bogosiana przepełnione są żółcią i frustracją. Autor nie kryguje się, nie kryje swoich negatywnych opinii, ale wali prosto z mostu, co myśli, nawet jeśli chodzi o konkretne, rozpoznawalne osoby. I w tym właśnie być może tkwi wspomniany sekret Bogosiana i jego słynnych monologów. Autor, wbrew wszystkiemu, był i pozostał autentyczny.

Ze „100 monologów” wybór pierwszy to intrygująca i odważna propozycja monodramu dla dojrzałego aktora, który chciałby wraz z autorem wyruszyć w podróż w przeszłość i zmierzyć się z tym, co na zawsze minęło.

Seks, Prochy & Rock and Roll

Tytuł oryginalny
Sex, Drugs & Rock and Roll
Tłumacz
Chwastowski, Sławomir Michał
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Monodram dla mężczyzny
Prapremiera
30.01.1990, Orpheum Theatre w Nowym Jorku, reż. Jo Bonney, obsada: Eric Bogosian
Prapremiera polska
24.05.1997, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi, reż. Jacek Orłowski

Jedna z najsłynniejszych sztuk Erica Bogosiana po swojej prapremierze na off-Broadwayu w 1990 roku doczekała się słynnej realizacji filmowej. Zarówno w samym spektaklu, jak i ekranizacji, wystąpił sam autor sztuki. Zaledwie kilka lat później w Polsce utwór został wystawiony przez Jacka Orłowskiego (z Bronisławem Wrocławskim w obsadzie) w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi.

Tekst utrzymany w konwencji monodramu podzielony został na dziesięć odrębnych monologów. W każdym z nich poznajemy innego bohatera, innego mężczyznę. Możemy wniknąć w jego świat i poznać jego życie. W tej galerii różnych typów i odcieni męskości znajduje się: błagający o pomoc kloszard, zaangażowany w swoją pracę reżyser filmów pornograficznych, skacowany chłopak po mocno zakrapianym wieczorze kawalerskim, zakłamany biznesmen, chwalący się swoim przyrodzeniem seksoholik, porównujący się do Boga morderca, bogacz-rasista, biedak zbierający butelki, facet, wieszczący ekologiczną apokalipsę, a także mężczyzna, który odkrył swoje wewnętrzne niemowlę i odkąd o nie dba, w końcu jest naprawdę szczęśliwy. I chociaż wszyscy z nich starają się trzymać gardę i nie okazywać słabości, to w rzeczywistości pod maską pewności siebie skrywają wewnętrzną pustkę i niemożność odnalezienia się we współczesnym świecie. 

Sztuka Erica Bogosiana to prawdziwe aktorskie wyzwanie. Szalenie ciekawy materiał dla aktora, który odnajdzie się w szybkich i radykalnych zmianach postaci. Każdy z tych mężczyzn ma charakterystyczny dla siebie język i sposób zachowania, co dodatkowo podwyższa poprzeczkę. Galeria bohaterów Bogosiana przedstawia prawdziwie zniuansowaną i pełnokrwistą paletę męskich postaw oraz zachowań, dzięki czemu realizacja sztuki ma szansę stać się nie tylko imponującym popisem aktorskim, ale również wnikliwą refleksją, dotyczącą kulturowych wzorców męskości.

"Moje lekarstwa kosztują mnie ponad dwa tysiące dolarów tygodniowo, z czego Towarzystwo Ubezpieczeniowe pokrywa jedną trzecią. Jestem zmuszony kupować nielegalne prochy na Dolnym East Endzie, po prostu po to, aby uśmierzyć ból."

Realizacje: 

  • Teatr im. Stefana Jaracza Łódź, 1997 rok, reż. Jacek Orłowski

  • Teatr Ludowy Kraków-Nowa Huta, 1999 rok, reż. Tomasz Obara

  • Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki Białystok, 1999 rok, reż. Magdalena Kłaczyńska

  • Teatr Dramatyczny Elbląg, 2002 rok, reż. Henryk Rozen

  • Grupa Artystyczna Ad Spectotores Wrocław, 2003 rok, reż. Krzysztof Kopka

  • Teatr Miejski im. Witolda Gombrowicza, 2011 rok, reż. Ula Kijak

  • Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie, 2013 rok, reż. Aneta Groszyńska

  • Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku, 2016 rok, reż. Marek Walczak

  • przedstawienie impresaryjne, 2017 rok, reż. Hubert Jarczak

Luxtorpeda

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
"Luxtorpeda. Dramatyczne choć kompromisowe Sceny Kolejowe", monodram dla mężczyzny zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

W podróż luxtorpedą – lokomotywą-symbolem przedwojennego marzenia o nowoczesnej Polsce – zabiera widzów w sztuce Kaczorowskiego inżynier Eugeniusz Kwiatkowski. Wybór to nieprzypadkowy, gdyż Kwiatkowski był w czasach międzywojennych Ministrem Przemysłu i Handlu, którego ambicje rozbudowy polskiej infrastruktury stanowią nie tylko doskonały punkt wyjścia do rozmowy o historii kolei w Polsce, ale też do rozliczenia snu o polskiej nowoczesności.

Tory, po których jedzie teatralny pociąg prowadzony przez Kwiatkowskiego, nie podążają jednak po prostu w ślad historii XX wieku. Zamiast chronologicznej, szkolnej narracji pasażerowie przenoszą się raz po raz ze współczesności w przeszłość i z powrotem. Czy to 1920 czy 2020, polska kolej to podpora krajowej infrastruktury. I choć widzowie dowiadują się o najważniejszych wydarzeniach, inicjatywach czy kryzysach, to najistotniejsza w tym wszystkim jest sama idea kolei. Idea publicznego, dostępnego transportu, idea podróży w stronę postępu, w którą wszyscy mogą pojechać.

Nie sposób nie zarazić się pociągową pasją, słuchając tryskającego energią monologu Kwiatkowskiego. Bo choć pociągi się spóźniają, a Pendolino wypada blado przy japońskich pociągach, to polska kolej – i marzenie, które za nią stoi – są już nieodłącznym elementem naszej kultury. Każdy pamięta, jak pachną wagony PKP, wszyscy kiedyś jedli w WARSie. Każdy na zawołanie potrafi usłyszeć terkot sunących po szynach kół, a w tym właśnie rytmie pędzi język Luxtorpedy. Wszyscy pamiętamy pociągowe dowcipy, których, jak udowadnia jedna ze scen, naprawdę nie brakuje. 

Nie tylko o sentyment jednak chodzi, ani nawet o samą kolej – bo ta symbolizuje też w utworze Kaczorowskiego Polskę w ogóle. Jakimi ambicjami jesteśmy dziś napędzani? Kto kieruje tym pociągiem i czy rzeczywiście jego właśnie potrzebujemy za sterami lokomotywy? A może właśnie ktoś taki jak Kwiatkowski powinien przejąć pałeczkę? Być może potrzebny jest ktoś nudny, niezbyt hałaśliwy i efektowny, ale za to z planem działania i determinacją do jego realizacji?