Wiktoria i Mateusz to para warszawskich trzydziestokilkulatków całkowicie oddanych swojej pracy w renomowanych stołecznych firmach. Są ze sobą dwa lata, mieszkają w eleganckim apartamentowcu i świetnie zarabiają. Odbywa się to jednak kosztem ich wspólnego życia - wiele godzin spędzają w pracy i funkcjonują niemal jak roboty. Niespodziewanie oboje otrzymują nakaz czternastodniowej kwarantanny, spowodowanej podejrzeniem kontaktu z osobą zakażoną Covid-19. Początkowa euforia, wywołana nagle podarowanym urlopem w samym środku roku, szybko zmienia się jednak w monotonię codziennego przebywania ze sobą, do czego dotychczas nie byli przyzwyczajeni. Pierwsze dni kwarantanny wypełniają sobie bezsensownymi zajęciami i zakupami przez Internet. Z przerażeniem odkrywają też, że nie mają o czym ze sobą rozmawiać. Niewinna, dziecięca zabawa, którą z nudów aranżują, powoduje u Wiktorii napad histerii. Kiedy puszczają jej nerwy, ujawnia Mateuszowi, że pół roku wcześniej straciła pracę z powodu pandemii, a co gorsza, przez te pół roku udawała przed partnerem, że nadal pracuje, codziennie wychodząc do swojej firmy. To pierwszy moment, który powoduje postępującą katastrofę w relacjach tej pary. Szybko okazuje się, że Mateusz również nie pracuje, bo pandemia także i jego firmę doprowadziła na skraj bankructwa. On jednak też okłamywał Wiktorię, wciągając ją w grę pozorów. Po kilku dniach kwarantanny para wreszcie zaczyna ze sobą rozmawiać i odtąd - każdego dnia - na światło dzienne wychodzą kolejne kłamstwa, na których w istocie zbudowany był ich związek. Każde z nich zmyśliło nawet własną przeszłość, by zaimponować drugiemu. Iluzja sukcesu pęka jak bańka mydlana. Wiktoria i Mateusz zdają sobie w końcu sprawę z tego, że nie mają z czego żyć, ani jak opłacić czynsz za luksusowy apartament, a piętrząca się w mieszkaniu sterta tekturowych pudeł lekkomyślnie zakupionych na promocjach towarów, których wcale nie potrzebowali, uświadamia im grozę położenia, w jakim się znaleźli. Jeszcze boleśniejsza okazuje się świadomość, że tak naprawdę niczego o sobie nie wiedzieli. W końcu Wiktoria przyznaje się, że nawet nakaz kwarantanny został przez nią wymyślony, bo nie miała już siły dłużej udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Jedyne, co im pozostaje w tej sytuacji, to popełnić samobójstwo. Wyraźnie nie są jednak na to gotowi. Sztuka nie rozstrzyga tego, czy para ostatecznie popełni samobójstwo, czy nie. Ostatnia scena przynosi cień nadziei. Wiktoria i Mateusz podczas kwarantanny przenicowali swój związek do podszewki, a dzięki temu - paradoksalnie - poczuli się znacznie bardziej ze sobą związani. Być może to pozwoli im przetrwać.