Akcja tej czarnej komedii, jak zwykle u Anny Burzyńskiej obfitującej w wiele niespodziewanych zwrotów wydarzeń, toczy się w Zakładzie Pogrzebowym. Pracująca tu Ada jest makijażystką zwłok, ale realizuje też zlecenia specjalne... Tego dnia czekają na nią zwłoki mężczyzny, któremu "Bozia poskąpiła urody. Kiedy Ada pudruje mu nos, mężczyzna nagle ożywa. Kobieta mdleje. Po serii iście zawadiackich przekomarzań okazuje się, że mężczyzna nie pamięta, kim jest ani jak i dlaczego "umarł". Kiedy jednak znajduje w kieszeni marynarki kominiarkę, przypomina sobie, że jest płatnym zabójcą, co więcej - ma zlecenia na Adę, która ośmieszyła mafijnego bossa, przez pomyłkę charakteryzując go do trumny na Shreka zamiast na Ala Capone. Niestety rezolutna Ada już zdążyła skraść mu serce i mężczyźnie bardzo trudno oprzeć się jej wdziękom. Dopada go "depresja gangstera", czyli filozoficzne rozterki o tym, jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko. Ada, korzystając z jego rozdarcia, przejmuje inicjatywę i teraz to ona chce zabić mężczyznę, bo - jak twierdzi - "lepiej kogoś sprzątnąć, niż być sprzątniętym". Sytuacja odwraca się i obecnie to on musi znaleźć sposób, by ocalić życie. O dalszych losach pary zakochanych z zakładu pogrzebowego trzeba się przekonać samemu.