Dramat piątki młodych ludzi, którzy zaczęli swoje "dorosłe" życie z dala od rodziców, w dużym mieście. Przyjechali tu, żeby studiować, ale to nie nauka i perspektywa z trudem osiąganej stabilizacji zawodowej stały się dla nich ważne. Zamknięci w czterech ścianach "mety" jednego z kumpli, Maksa, spędzają życie ćpając, stale szukając coraz mocniejszych podniet i wrażeń. Czwórka z nich - Ozon, Maks, Paula i Angela zdążyli już "poznać życie", zgodnie z zasadą wygłaszaną przez jedno z nich - "życie jest po to, żeby się wyżyć". Młody, brat Maksa, jest jeszcze "zielony", przyjeżdża do brata i na oczach widzów przechodzi przyspieszony kurs wtajemniczenia emocjonalnego i erotycznego. Życie na prochach, w stanie sztucznie podniesionej adrenaliny, nieuchronnie prowadzi do tragedii.
Sztuka Anny Burzyńskiej jest próbą zapisu świata zaburzonych emocji, zaniku prawidłowych relacji międzyludzkich, ucieczki od normalnego "nudnego" świata w fantasmagorie narkotycznych wizji, które dodają "powera" w przeżywaniu doznań na granicy życia i śmierci. Atmosfera jest "gęsta" przede wszystkim dzięki językowi, jakim posługują się bohaterowie. Ten młodzieżowy slang ujawnia całe prostactwo myśli, potrzeb i doznań "zajaranych" młodych ludzi. Jak mówi jeden z nich: "Najarać się, nastukać lasek, zrobić komuś wjazd na chatę, strzelić zadymę, podkręcić adrene! (…) To jest życie… Uwalić, się, upalić się, wydymać co się da! Żeby się zajebiście, mega ekstremalnie kręciło".
Tylko w momentach "doła", wynikającego z braku prochów, dochodzą u młodych do głosu zepchnięte w podświadomość lęki i tęsknoty.
Dramat Burzyńskiej powinien być grany przez bardzo młodych aktorów. Napięcie wynikające z następujących po sobie drastycznych scen można podkreślić muzyką techno, zmieniającym się natężeniem światła, dobrze wypunktowanymi momentami ciszy. Dobrze zrealizowany, może być skuteczniejszą przestrogą dla młodej widowni niż wszystkie szkolne programy edukacyjne poświęcone zagrożeniu narkomanią. Rodzicom i wychowawcom trudnej młodzieży pozwoli zobaczyć świat uzależnionych oczami zaćpanej młodzieży. Autorka skonstruowała w tym celu pigułkę językową, która powinna działać jak szczepionka.
Prapremiera sztuki w reżyserii Roberta Walkowskiego odbyła się w czerwcu 2005 roku w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. Następne premiery miały miejsce w Teatrze Nowym w Warszawie (reż. Andrzej Pawłowski) i Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie (reż. Robert Walkowski).
Fragmenty recenzji:
Ostra premiera u Szaniawskiego
Cudownie! Wreszcie mogę napisać coś pozytywnego o propozycji płockiego teatru. Życie do natychmiastowego użytku po prostu musicie zobaczyć!
... sprawna ręka reżysera Roberta Walkowskiego. W sztuce porusza mnóstwo spraw, jakie dotykają współczesnych młodych ludzi - narkotyki, poszukiwanie tożsamości seksualnej, wszechmocne oko współczesnego bożka - telewizji, znienawidzona prowincja, rodzice oddaleni o tysiące lat świetlnych, pieniądze, agresja, samotność...
I wszystko jest tu na miejscu, jedno wynika z drugiego, historia nie chwieje się w posadach i toczy odpowiednim tempem - na początku szybko, w środku wolniej, na końcu znowu przyspiesza. Mamy tu humor, grozę, refleksję. Aktorzy (Tomaszewska-Karbowska, małżeństwo Cempurów, Bała, Gładyś) - sprawiają, że można w to wszystko uwierzyć. I ta muzyka! The Doors, Janis Joplin, Dżem. Super.
"Premiera w płockim teatrze"
Milena Orłowska
Gazeta Wyborcza - Płock nr 134
11-06-2005
Teatr i narkotyki
Przedstawianie teatralne nie musi wzbudzać w widzu zachwytu i go ukulturalniać. Teatr nie jest jedynie godną podziwiania wieżą z kości słoniowej. Może też szokować, zwracać uwagę, zmuszać do myślenia i pełnić misję pedagogiczną - przekonuje Marek Mokrowiecki, dyrektor Teatru Dramatycznego w Płocku. Stąd na tzw. "trzeciej scenie" pojawiło się Życie do natychmiastowego użytku, czyli bardzo odważna współczesna sztuka, dotykająca problemu narkomanii wśród młodzieży. 21 spektakli obejrzało 1200 widzów, głównie uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Po przedstawieniu czekała ich dyskusja panelowa z odtwórcami głównych ról, funkcjonariuszami policji i straży miejskiej.
Blanka Stanuszkiewicz
Tygodnik Płocki nr 1/3.01.
06-01-2006
Warszawa. Premiera sztuki Anny Burzyńskiej Życie do natychmiastowego użytku nagrodzonej w 2005 r. w II Konkursie na Polską Sztukę Współczesną.
Anna Burzyńska w swojej nowej sztuce pokazuje straszny świat szamoczących się w sidłach wirtualnej pop kultury młodych ludzi. Ludzi takich jak my. Im tylko nikt nie dał szansy na normalne życie, nikt nie podał ręki, im zostaje tylko "szansa na sukces" i "życie do natychmiastowego użytku".
Nietrudno się domyśleć, że inspiracji do tej sztuki dostarczyło życie, choć niektóre z wydarzeń w niej opisywanych miały miejsce dość dawno temu - w końcu lat 70. Ludzie podobni do Maksa i jego przyjaciół istnieli naprawdę i żyli w bardzo podobny sposób, jak to opisałam. W latach 70. były wprawdzie inne narkotyki, innymi samochodami urządzało się wyścigi po imprezach i słuchało innej muzyki - poza tym sposoby spędzania czasu młodych ludzi, którzy z tych czy innych powodów znaleźli się na marginesie, nie różniły się tak bardzo od egzystencji dzisiejszych "dzieci-śmieci". Oczywiście - zmienił się język, przybyły też zjawiska charakterystyczne dla naszych czasów - nieustanny, obsesyjny wręcz pośpiech i poczucie, że jeśli się w odpowiednim momencie nie wskoczy w stosowny tryb, to już nigdy się tego nie nadrobi. To ostatnie jest niewątpliwie jednym z ważnych źródeł wewnętrznego rozdarcia bohaterów Życia: młodzi wykolejeńcy nie mają już żadnych złudzeń - wypadli z "wyścigu szczurów", zanim jeszcze zaczął się on na dobre. W tej sytuacji jedyne, czego chcieliby się "dorobić", to jak największa ilość mocnych wrażeń - ich dewiza to żyć intensywnie, pobudzać się narkotykami. Szybkość życia, podniecenie niebezpieczeństwem, intensywność doznawania stają się dla nich kolejnym narkotykiem, a telewizja urasta do rangi nowego bóstwa.
o spektakl wyprodukowanym przez Stowarzyszenie DRAMA.
Akcja toczy się w zawrotnym tempie, na początku bardzo szybko, potem wolniej, na końcu znowu przyspiesza. Mamy tu wisielczy humor, dużo grozy, ale i czas na refleksję.
Młodzi aktorzy Magda Kozikowska, Agnieszka Wilkosz, doskonały Paweł Kacprzycki, Adam Mężyk i Kornel Pieńko sprawiają, że można w to wszystko uwierzyć.
Zwłaszcza, że grają na scenie ciasno na niej otoczeni widzami. Ten brak dystansu i atakująca zewsząd muzyka sprawiają, że widz od początku czuje się wciągnięty w wir współodpowiedzialności za improwizowane sytuacje. Aż do wstrząsającego finału.
"W narkotykowej otchłani"
Andrzej Piątek
Nowiny Gazeta Codzienna nr 20
29-01-2008
dla ADiTu oprac. Anna Kistelska